W czwartek 10 września 2009 r. byłem gościem Przystani Poetyckiej "Strych" w Gdyni, której organizatorami są Cafe Strych i Centrum Kultury w Gdyni. Gospodarzami spotkania byli znakomici trójmiejscy poeci Wojciech Boros i Paweł Baranowski.
Wizytę w Gdyni zapamiętam z wielu powodów. Po pierwsze odkryłem, że prędkość handlowa polskich pociągów ekspresowych spółki Intercity może spaść do 50 km/h. Do Gdyni z Warszawy jechałem ekspresem 6 i pół godziny. Być może jest to związane z programem rozwoju czytelnictwa, bo ja na przykład w tym czasie przeczytałem kilka tomików poetyckich siedząc w Warsie. Gdynia widziana dość przelotnie okazała się miastem o wielkim uroku, które należałoby dobrze poznać. Miejmy nadzieję, że będzie jeszcze okazja.
Po drugie - ważne było samo miejsce imprezy - bardzo klimatyczna, pełna uroku kawiarnia Cafe Strych urządzona z dużym smakiem w zabytkowym domu - pozostałości dawnej wiejskiej zabudowy Gdyni, choć znajduje się w samym sercu miasta - na podwórzu przy placu Kaszubskim. Polecam to miejsce wszystkim, którzy zaokrętują w Trójmieście.
Po trzecie - jako organizator i autor imprezy "Na strychu w Łomiankach" miałem wielką satysfakcję odwiedzić "Strych" oryginalny (część stolików kawiarni rzeczywiście znajduje się na poddaszu), którego literacka tradycja sięga 2002 r..
Po czwarte - gdyńska publiczność - wrażliwa, znakomicie przygotowana do odbioru poezji współczesnej, o otwartych umysłach i dużym poczuciu humoru.
Po piąte - gospodarze wieczoru Paweł Baranowski i Wojciech Boros - świetni poeci, o których wiele słyszałem i wreszcie miałem okazję lepiej poznać, ludzie niespokojnego ducha w najlepszym tego słowa znaczeniu, gotowi uczynić z Gdyni najważniejszy ośrodek literacki w Polsce (co zapewne im się uda). Obu - Wojtkowi i Pawłowi bardzo dziękuję - za zaproszenie, za spotkanie, za okazaną przyjaźń i serdeczność.
Wizytę w Gdyni zapamiętam z wielu powodów. Po pierwsze odkryłem, że prędkość handlowa polskich pociągów ekspresowych spółki Intercity może spaść do 50 km/h. Do Gdyni z Warszawy jechałem ekspresem 6 i pół godziny. Być może jest to związane z programem rozwoju czytelnictwa, bo ja na przykład w tym czasie przeczytałem kilka tomików poetyckich siedząc w Warsie. Gdynia widziana dość przelotnie okazała się miastem o wielkim uroku, które należałoby dobrze poznać. Miejmy nadzieję, że będzie jeszcze okazja.
Po drugie - ważne było samo miejsce imprezy - bardzo klimatyczna, pełna uroku kawiarnia Cafe Strych urządzona z dużym smakiem w zabytkowym domu - pozostałości dawnej wiejskiej zabudowy Gdyni, choć znajduje się w samym sercu miasta - na podwórzu przy placu Kaszubskim. Polecam to miejsce wszystkim, którzy zaokrętują w Trójmieście.
Po trzecie - jako organizator i autor imprezy "Na strychu w Łomiankach" miałem wielką satysfakcję odwiedzić "Strych" oryginalny (część stolików kawiarni rzeczywiście znajduje się na poddaszu), którego literacka tradycja sięga 2002 r..
Po czwarte - gdyńska publiczność - wrażliwa, znakomicie przygotowana do odbioru poezji współczesnej, o otwartych umysłach i dużym poczuciu humoru.
Po piąte - gospodarze wieczoru Paweł Baranowski i Wojciech Boros - świetni poeci, o których wiele słyszałem i wreszcie miałem okazję lepiej poznać, ludzie niespokojnego ducha w najlepszym tego słowa znaczeniu, gotowi uczynić z Gdyni najważniejszy ośrodek literacki w Polsce (co zapewne im się uda). Obu - Wojtkowi i Pawłowi bardzo dziękuję - za zaproszenie, za spotkanie, za okazaną przyjaźń i serdeczność.
Komentarze